11. Cierpienie
"Cierpienie wymaga czasu i nie może trwać wiecznie "
Chwyciłam Alana za
koszulkę i uniosłam. Jednym szybkim
ruchem cisnęłam nim o ziemię tak mocno , aż na stracił na moment powietrze.
Nachyliłam się nad nim i powoli
zbliżałam się do jego gładkiej szyjki. Po za tym ,że był w szoku nie odczuwał strachu co jeszcze
bardziej mnie zdenerwowało.
-Czemu się nie boisz?
-syknęłam mu do ucha
-Bo nie ugryziesz mnie .
Nie jesteś w stanie tego zrobić
- Skąd to wiesz? Zmieniłam się
-Bo wierzę ,że nadal cos dla Ciebie znaczę.
Uśmiechnęłam się i zrobiłam
coś co zaskoczyło go jeszcze bardziej. Wbiłam kły i powili piłam jego krew delektując się
smakiem oraz jego bólem. Pam odciągnęła mnie od Alana , chwyciła mnie
w pasie.
-Puść!
- Nie zabijesz go , a
potem będziesz tego bardzo żałować. A ty uciekaj i ani słowa o tym co się tu
stało. Mam nadzieję ,że ta rana będzie
ci codziennie przypominała o tym jak bardzo ona cierpi.
Alanowi i Jess nie
trzeba było dwa razy powtarzać tego samego z zakrwawiona koszulką i rana na
szyji biegli przed siebie byle dalej od
nas.
Gdyby nie Pam faktycznie
zabiłabym go. Może i bym tego żałowała , ale miałabym satysfakcje. Jess by
cierpiała tak jak teraz cierpię.
Popatrzyłam się na Pam, po moich
policzkach płynęły krwawy łzy
- Chodź Lara stąd.
Musisz odpocząć i doprowadzić do stanu
używalności , a jutro będziemy się
świetnie bawić.
- Tak wiem
Obie ruszyłyśmy do
samochodu . Wsiadając do wozu obejrzałam się za
za siebie ostatni raz. W oddali zobaczyłam jak Alan i Jess wchodzą do jakiegoś budynku.
Gdy obie z Pam
wszedłyśmy do salonu Eric siedział na
sofie z Ann i rozmawiali. Od razu
przerwali rozmowę
- No dobrze co tym razem
zrobiłaś?- Eric
- Noo eeee ugryzłam
Alana.
- Cooo?! ZWARIOWAŁAŚ?
- Nie. Wnerwiłam się.
- A gdzie go spotkałaś?
- Szedł sobie ulicą
.....
- Co on robi w Berlinie?
- Mnie się nie pytaj . Ja tu staram się o nim zapomnieć
a on jakby nigdy nic spaceruje sobie w moim mieście.
- A to wyjaśnia całą
sytuację. Idź się umyj i przebierz. Za
niedługo będzie świt.
-Dobrze.
Powili ruszyłam po
szklanych schodach do łazienki.
Wziełam długi długą kąpiel. Woda w wannie zabarwiła się na
czerwono od krwi Alana , którą miałam na sobie. Nadal nie wiem co on tu
robi. I po co spacerował w nocy ?
Wiedział ,że może spotkać mnie w tym
miejscu. A pomimo tego i tak tamtędy
szedł.
Wyszedłam
z wanny wytarłam się do sucha
wyszyłam włosy. Stanęłam przed szafą i wyjątkowo założyłam na siebie zwykły
czarny dres. Bez jakiegokolwiek makijażu ruszyłam do pokoju Eric'a. Po cichu
zapukałam. Po kilku minutach usłyszałam ciche proszę. Delikatnie otworzyłam
drzwi. Na dużym łożu leżał Eric i Ann.
- Już jestem czysta. Śpię z Tobą. Wiem ,że miałam spać od dziś u
siebie , ale nie chcę
-Dobrze możesz. - Zwrócił się do mnie.- Ann my już
będziemy szli spać. Dobranoc moja
kochanko - Ucałówał Ann w policzek i ruszył do mnie. - Chodź idziemy spać
Oboje położliśmy się do
dużej trumny. Eric zamknął wieko a ja
wtuliłam się w niego. Poczułam jak głaszcze mnie po plechach i lekko całuje w
głowę. Tak zawszę starał się mnie
uspokoić przed snem gdy coś zdenerwowało mnie do granic możliwości. Jutro wielki dzień oj będzie się działo.
Zamknęłam oczy i
zasnęłam w objęciach mojego stwórcy.
Stałem przed
lustrem w łazience i nie mogłem uwierzyć w to jak bardzo Lara
się zmieniła. Kiedyś by tego nie rozbiła. Nie ugryzła by mnie i nie chciała by
mnie zabić. Teraz wiem jak bardzo zraniłem ją. Nigdy już nie odzyskam jej
zaufania.
Przeprowadziłem się tutaj z Jess
, ponieważ chciałem zobaczyć Lare znowu. Móc ja przytulić i powiedzieć ile dla mnie znaczy. Nie ma wspanialszego uczucia od tego gdy moja wampirzyca przutulała się do mnie. Jej
uśmiech powodował ,że byłem w stanie
zrobić wszystko. Teraz wiem , że to był błąd wybierajać Jess. Głupi byłem . To Lara
powinna być dla mnie wszystkim ! A teraz stoje tutaj i czuję się okropnie. Ten błąd bedzię się za mną ciagną i nie
pozwoli mi nromalnie żyć, Bo Lara powinna być tą jedyną tą najważniejszą.
Ważniejszą niż ktokolwiek inny. Nie czuję już tego co czułem kiedyś do Jess , nie
potrafię już byc z nią. A odwrotu już teraz nie ma. Bo co innego mam zrobić?
Lara już mnie nie chce. A mój powrót zrani ją tylko bardziej. Nigdy sobie teog
nie wybaczę jak bardzo zraniłęm ją. Lara nie zasłużyła sobie nawet na sekundę
cierpienia z mojej strony , a teraz jest już za pózno. Nic już nie bedzie takie
samo pomino tego ,że mogłą mnie zranić
i wypiła mnóstwo mojej krwi nadal chcę być z nią. I dzielić
każdą chwilę tą szczęśliwą i tą smutną
mimo tego ,że jest wampirzycą.
Delikatnie przejechałem po śladach jej kłów
. Łzy same spływały mi po policzkach. Tak bardzo tęsknię za nią . W tym samym
momencie wszedła do łazienki Jess
- Kochanie wszystko w pożadku ? -
Uśmiechnęła się do mnie. Byłą ubrana w samą bieliznę . Kiedyś ten widok by mnie
podniecił , a teraz nic nie czuję.
- Nie
i nie bedzie nic w pożadku! Zraniłem ja
, a nie zasłużyła sobie na to !
- Co
ty mówisz? Chciała Cie zabić , a Ty
wygadujesz jakieś głupoty!. Chodź i
połuż się do łóżka spać.
Popatrzyłem się na nią . Nie mam ochoty się z nią kłócić. Mam już tego dosyć. Muszę sobie
przemyśleć to wszystko. Czy chcę być z Jess dalej i próbować odzyskać Larę? Czy
tkwić dalej w tym związku i starać się zapomnieć o mojej ślicznej wampirzycy? Co ja najlepszego zrobiłem ?
Powolnym krokiem ruszyłem do łóżka i
usiadłem na krawędzi i chwyciłem za telefon.
"Lara przepraszam. Wiem ,że zraniłem Cię tak bardzo. I wiem ,że już nigdy
nie odzyskam Ciebie" - Wysłałem do
niej wiadomość
Położyłem się do łóżka , a Jess
przytuliła się do mnie. Nie wiem ile tak leżałem i gapiłem się w
sufit , ale po jakimś czasie zasnąłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz