czwartek, 30 czerwca 2016

7. Bolesne pożegnanie

         7.  Bolesne pożegnanie



"Chłopiec juz nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym.'' - Jace  Waylend , Dary Anioła: Miasto Kości



Wczorajszy dzień był dziwy.  Z jednej strony normalny a z  drugiej nie. I to zachowanie Alana jak rozmawiał przez tel ze swoją dziewczyną. Gdyby nie  ten głupi wywiad pewnie bym usłyszała. Niby wiem ,że  ona chce by wracał. A jednak coś nie daje mi spokoju. Takie dziwne uczucie ,że  dziś coś sie stanie.  Coś co zmieni moje życie całkowicie i bezpowrotnie.

-Lara wszystko w porządku ?- Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Pam.
-Nie. Miałaś kiedyś takie dziwne uczucie , że coś sie stanie? - Patrzyłam się w oczy mej wampirzej siostry, która stała na środku mego pokoju.
- Tak miałam i to wiele razy. I  zazwyczaj dotyczyło to Erica.  Chodź dziś też mam takie uczucie ,że coś sie wydarzy siostro.
- Wczoraj Alan był jakiś  zdenerwowany niby chodziło o to  ,że ta jego dziewczyna chce by on wrócił
- Ty w to nie wierzysz?
 -Nie o to  chodzi. Po prostu to nie cała prawda.  Za dobrze go znam. Coś jest nie tak.
- Może Ci powie co się tak  naprawdę stało.
-Mam taką nadzieje Pam.
- Chodź. Zejdziemy na dół.
-  Powiedz ,że przyprowadził mi jakiegoś   faceta z pyszna krwią.
- Niestety musze cie rozczarować , ale nie.

Gdy   weszłyśmy do salonu siedział w nim  nasz stwórca a z nim Ann.  Popatrzyłam się na Pam , która tak samo jak ja nie wyglądała na zadowoloną.  Najgłośniej jak potrafiłam przeszłam do kuchni. Tak swoją drogą to gdzie jest Alan.  Przez tą rozmowę z  Pam zapomniałam zajrzeć do pokoju , w którym śpi.  Wybiegłam szybko z kuchni do salonu. Eric na pewno wie gdzie jest mój najlepszy przyjaciel.

-Gdzie jest Alan?  Rozmawiałam  z Pam i nie zajrzałam do niego .
- Jak tam byłem 15 min temu to rozmawiał przez telefon.  I nie    było go tutaj. Wiec zapewne dalej rozmawia.
 - Dziękuję.

Kiedy z powrotem weszłam  do kuchni. Moja siostrunia siedziała przy stole z butelka  syntetycznej  krwi  , a 2 stała na przeciwko niej. Usiałam więc tam . Od razu wypiłam spory łyk krwi. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo głodna byłam.
- Jak ja mam to zrobić ? - Nie patrzyłam się   na Pamele tylko utkwiłam  wzrok w butelkę 
- Lara po prostu weź go na rozmowę i powiedz co czujesz
-  Wiesz ,że to może zmienić wszystko ?
- Tak , ale dłużej z Eric'em nie  możemy  patrzeć się na to jak meczysz się
.
Łatwo mówi się jej.  Ta sytuacja  ma 2 wyjścia, albo go stracę , albo nie. Nie ma nic pośrodku.  Bardzo wolnym krokiem weszłam do salonu , w którym siedział już Alan . Trzymał w 1  ręce pilot  , a w 2 miał chipsy.  Wampiry nie są tchórzami więc trzeba wyznać prawdę.

-Alan możemy porozmawiać ?  To bardzo ważne. - Mówiąc to  starałam się nie okazać jak bardzo boje się tej rozmowy.
- Dobrze, tylko chodź zatańczymy do tej piosenki.
Taaa...  Wybrał sobie piosenkę. Czemu akurat Celin Dion - My Heart Will Go On ?
" Every night in my dream

I see you , I feel you
That in how I know you go on
Far across the distance
And spaces between us
Yoi have come to shpw go on

Near, far , wherever you are
A belive that the heart does go on
Once more you open the door 
And you're here in my heart and
 My Heart will go on and on (...)"

 Wtuliłam się w ramiona Alana. Powoli wdychałam jego zapach. Był taki ciepły. Musze to zapamiętać.  Bo już nigdy tak nie będzie. Już nigdy mnie nie przytuli ,nie zobaczę go. On wybierze tamtą dziewczynę nie mnie. Niestety.
Oderwałam się od Alana. Te jego oczy są tak piękne.
 
-  O czym chciałaś porozmawiać ? - Patrzył się w moje oczy.
-Kocham Cię.  Próbuje powiedzieć Ci to od początku jak tu przyjechałeś.  Wiem , teraz mnie znienawidzisz. Spakujesz się i wrócisz do swojej dziewczyn i nigdy nie odezwiesz się do mnie -  Po tych słowach wybuchłam  płaczem . Płaczący wampir to niecodzienny i okropny widok.
- Lara  ty płaczesz krwią. Nie płacz.
Mój przyjaciel przytulił mnie mocno. Lekko nami kołysał. Nie potrafiłam  uspokoi się. Powstrzymać łez. Tak bardzo go kocham. 
- Wiem ,że mnie kochasz. Nie jestem głupi. Widziałem jak się patrzysz. Wtedy na dachu myślałem ,że  powiesz mi co czujesz. Nie zostawię Cię. Chodź wiesz  kocham inna ,  ale nasza przyjaźń nie zmieni się. - Po tych słowach znów mnie przytulił. Nie wiem jak długo tak staliśmy na środku tego salonu ,ale mógłby już nigdy mnie nie puszczać.  Tak zatraciłam się w jego ramionach , że zapomniałam  o otaczającym mnie świecie.  Z tego transu wyrwał mnie głos Eric 'a

-  Lara ktoś do was
.
Popatrzyłam się na Alana.  Nie wydawał się zaskoczony jakby wiedział kto przyszedł do nas. Chwyciłam go za dłoń i  ruszyliśmy w stronę drzwi. Jakbym wiedziała kto tam będzie  to  NIGDY bym nie ruszyła się z salonu. W drzwiach stała dziewczyna Alana.    Gdy ją zobaczyłam poczułam  chęć zrobienia jej krzywdy. Po co ona tu przyszła

- A więc jednak to prawda. Zdradzasz mnie z tym czymś co  śmierdzi i nie oddycha. Jak mogłeś mi to zrobić
.
Że jak ona mnie nazwała?? Śmierdzące coś ! Ja jej tu zaraz pokaże!  Nie dość ,że ma czelność przychodzić tutaj to jeszcze mnie obraża.

- Coś ty powiedziała? W tej chwili  nic cię  nie uratuje. Nawet fakt ,że jesteś dziewczyną Alana!- Wystawiłam kły i już miałam życić się na nią gdyby nie  mój najlepszy przyjaciel
-  Lara nie proszę . Ja to załatwię.- po tych słowach cofnęłam się do tyłu , lecz nie chowałam kłów. Niech ma świadomość z kim zadarła

- Kochanie to nie tak. Nie zdradzam  Cię z nią. Tylko Ciebie  Kocham i Tobie jestem wierny. Lara to moja najlepsza przyjaciółka. Gdybym Cie z nią zdradził widziałabyś ślady jej kłów. Kochanie proszę  Cię. Przestań tak myśleć i mówić. Kocham Cię. - Alan trzymał ja czule za dłoń.

- Nie wierze Ci. Masz wybrać  albo ona , albo ja .  Wybieraj? Ko jest dla Ciebie ważniejsz?  Ja czy jakaś tam wampirzyca , która zabija i  pieprzy się z swoim stwórcą

 Teraz  to przegięła. Rozerwę jej gardło! A jej  szczątki porozrzucam po całym kraju !

- Teraz to ty mnie dziwko posłuchaj. Eric nigdy nie pieprzył się ze mną. Wiesz z kim ty zadarłaś? Mój stwórca jest szeryfem tej strefy. Wszystkie wampiry są mu podległe. Co oznacza, że gdy rozkaże one robią to co on chce.  Będą  Cię szukać po całym kraju! Każdy wampir gdy Cię zobaczy będzie chciał  wyssać z Ciebie krew. Nigdzie nie będziesz bezpieczna. NIGDZIE! A ty Alan wybieraj w końcu kto jest dla  Ciebie ważniejszy?  Kto zawsze był przy Tobie? Kto po przeminie jechał do Ciebie  , bo miałeś problemy ? A dobrze wiesz ,że było to wielkie ryzyko!  Wybieraj! -  Moje nerwy w tym momęcie  były na granicy.

 Jeśli on wybierze ją to będzie mój koniec. Popatrzyłam się na mojego ojca i siostrę. Stali w bezruchu i wyczekiwaniu co się stanie.  " Zabije się jeśli ją wybierze" powiedziałam w myślach do  Erica. " Nie pozwolę Ci na to. Rozumiesz?" On sam nie wierzy w to co do mnie mówi.

- Lara jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Byłaś zawsze przy mnie. Nie przeszkadza mi to ,że jesteś wampirzycą  , to jak żyjesz teraz. Naprawdę jesteś dla mnie bardzo ważna. - Alan podszedł do mnie i chwycił mnie za dłoń- Kocham Cię moja najlepsza przyjaciółko.- Po tych słowach  pocałował mnie. To było takie magiczne.

- To pożegnanie tak ? - po moich policzkach płynęły już tylko łzy. Łzy bólu i cierpienia, utraty i samotności. Wszystkie negatywne uczucia zalały mnie jak jedna wielka fala. Stałam tam i patrzyłam się na niego. Już nigdy nie zobaczę go.

- Tak Lara  to pożegnanie. Kocham Jess i nie zostawię jej. Przepraszam Cię.  Obiecałem sobie ,że nigdy nie   zranię Cie. A właśnie to zrobiłem . Przepraszam. -  Przytulił mnie mocno do siebie. I wtedy poczułam jak bardzo jej nienawidzę.

 Oderwałam się od Alana i  rzuciłam się na Jessice. Chwyciłam ja za gardło.  Następnie cisnęłam nią o ścianę. Jej ciało odbiło się i wylądowała na podłodze.

- Posłuchaj mnie. Odebrałaś mi osobę , którą kocham! Nie daruje Ci tego do końca życia. A jestem nieśmiertelna więc masz przechlapane! Pożegnaj się z swoim nędznym życiem. - Wbiłam kły w jej szyje  rozerwałam jej gardło.
-  Nie będę piła twojej krwi. Postanowiłam delektować się widokiem jak powili i w męczarniach umierasz.
- Lara przestań . Wiem ,że to boli. Puść ją córko
-Nie. Ona  ma cierpieć tak samo jak ja cierpię. Ma wyć z bólu!   Rozumiesz
- Tak rozumiem  ,ale proszę puść ją. Nie chce Ci wydawać w takiej chwili rozkazu. -  puściłam Jess i wtuliłam się w  Erica. Jego zimne ciało powoli mnie uspakajało.  Dawno nie czułam takiego bólu. Nie zapomnę jej tego do końca życia.
- Lara przepraszam. Wybacz mi

Nie popatrzyłam się w stronę  Alana. Nie chciałam go widzieć. Nie wybaczę mu tego do końca życia.  Zawsze będę pamiętać jak bardzo zraniła mnie osoba , którą kochałam i ufałam. Osoba , która nie była wampirem lecz człowiekiem. Już nigdy nie zaufam żadnemu człowiekowi. NIGDY !
-  Lara  puszcze  Cię teraz. Tylko proszę nie rozwal mi całego domu - po tych słowach puścił mnie. To był duży błąd.  Z wampirzą siłą chwyciłam do rąk stół i rzuciłam go na  nasze szklane schody , które rozpadły się  w drobny mak. Reszta potoczyła się sama.  Po 5 minutach salon wyglądał jak po wojnie. Wszystko było rozwalone.  Nawet ściany ucierpiały na tym.  Stałam na środku pomieszczenia , które niegdyś było naszym pięknym salonem

- Lepiej Ci? Masz trzymaj- Pam podała mi czystą krew
- Tak zdecydowanie lepie. - upiłam łyk z butelki
- Wiesz ,że jak Eric wróci to wpadnie w szał ?
- Tak  on kochał tą sofe i te szklane schody. Remont teraz by  przydał się.
- Oj masz racje. Ale patrz Lara na to z  inne strony nie będzie już ruchał się w salonie z Ann a  my w spokoju będziemy mogły usiąść na sofie.

Po słowach  Pameli wybuchłam śmiechem. Ma racje. Będziemy miały nieskażoną sofe!  Kiedy już kończyłyśmy pić krew do salonu wkroczył Eric
-  O matko !  Tu wygłada jak po wojnie. Jakieś inne pomieszczenia zdemolowałaś?
- Nie tylko to co widzisz tutaj.
- Boże kochałem te  sofe . Schody mogłaś oszczędzić! No i w takim wypadku potrzebny jest nam remont. Dziewczyny moje co powiedzie na remont całego domu ?
- Tak. Ma nie  być tutaj nic co przypomina mi o nim. 
- Dobrze. A teraz chodźmy spać. Dzisiejszy dzień był pełen emocji. Potrzebujemy snu moje  drogie. Lara ty spisz dziś ze mną w trumnie.
- Co ?  Dlaczego ?
 -   Bo jeszcze coś sobie zrobisz. A tak unikniemy  tragedii.  No ruszaj na górę. -  Cała nasza trójka poleciała do góry. Gdy    szłam korytarzem w stronę pokoju Erica naszła mnie myśl. Gdzie tak właściwie jest Ann? Dziwne.
- Eric'u a  gdzie Ann ? Nie nocuje dziś u nas?
-  Odwiozłem ją do domu. Nie powinna nocować tutaj. I przez kilka dni nie będziemy  się widywać.   Muszę się Tobą zająć. Teraz potrzebujesz mnie i Pam.
- Rozumiem. -  Otworzył drzwi do pokoju. Rzadko tutaj przychodzę. Boże ostatni raz  spałam z nim razem w trumnie po przemianie 6 lat temu. Wtedy myślałam ,że już nigdy nie będę cierpiała.  Ku mojemu zaskoczeniu jednak  myliłam się. Nie wiem jak teraz będę  funkcjonować . A  co najważniejsze jak mam teraz żyć.
- Co tak stoisz właź do trumny jest ogromna zmieści nas oboje. Dobrze o tym wiesz. Od 6 lat jej nie zmieniałem.
Powoli podeszłam do trumny i położyłam się w niej. Zapomniałam już jaka ona jest wygodna i jak dobrze spało mi się wtedy z Ericiem. Mój stwórca powoli zamknął wieko. Wokół nas zrobiło się  ciemno.
- Dobranoc córko- pocałował mnie w policzek
-Dobranoc tato - po tych słowach zasnęłam












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz