Prolog
Była piękna mroczna noc. Jak co dzień przechadzałam sie
po mieście Hamburgu w poszukiwaniu
jedzenie. Od kiedy ja, Pam i nasz
stwórca Eric otworzyliśmy bar dla
wampirów i ludzi uwielbiających wampiry "Fangtasia". W Hamburgu
pojawiło sie więcej nieumarłych.
Pamiętam ten dzień kiedy stałam się wampirzycą. Jakby to było dziś. Eric
uratował mnie. Podarował mi nowe, lepsze życie. Po kilku godzinach
przechadzki postanowiłam usiąść na dachu.
Stąd mam idealny widok na całe
miasto. Wyjęłam z kiszeni tel i zaczęłam pisać wiersz.
"Siedzę na tej zimnej podłodze.
Nie czuje już nic.
W reku trzymam zakrwawioną żyletkę.
Powoli sączy się krew z mej rany.
A pode mną robi sie kałuża krwi.
Krwi , z której wypływa całe me cierpienie.
Wszystko się rozmazuje przed moimi oczami,
a ja zadaje sobie pytania.
Dlaczego istnieje??
Dlaczego nikt nie słyszy mojego krzyku?
Ostatnimi siłami pisze
ich imiona.
Imiona osób tak ważnych dla mnie.
Powoli umieram ze świadomością iż On NIGDY sie nie dowie
co czuje!"
Po pewnym czasie
zauważyłam jego. Pięknego nieznajomego.
Ma dłuższe czarne włosy ,które opadają mu na twarz. Ma
na sobie dziś czarne spodnie i koszule z ćwiekami. Przypomina mi Alana
i Robby'ego. Na pewno jego krew smakuje bosko. Od razu zeskoczyłam z
dachu . I jak w transie szedłem za
nim. Śledziłam go przez całe miasto, aż
dotarliśmy do jednego z bloków. Wszedłem za nim do środka. Piękny młodzieniec
stał oparty o parapet na brudnej, szarej klatce .Jego twarz oświetlał jedynie
księżyc. On naprawdę jest do nich podobny. Zaczęłam po cichu i bezszelestnie
podchodzić do niego. Jejku jak ja chce posmakować jego krwi. Gdy juz byłam blisko niego poczułam na sobie czyjąś rękę. Odwróciłam sie
i zobaczyłam Pam. Gdy ponownie odwróciłam sie w
stronę gdzie stał. Nie było go już tam.
-Pam to była moja KOLACJA !-wrzasnęłam na nią
-Wiem, ale Eric kazał mi ciebie poszukać. Jesteś nam
potrzebna w "Fangtasi". I o
ile wiem tam sie aż roi od kolacji-Powiedziała spokojnie z uśmiechem na twarzy.
Nie cierpię tego
kiedy ja jestem wściekała a ona tak spokojnie z uśmiechem mówi do mnie. Zabije Erica. Czemu on zawsze mi to
robi? Zawsze jak na niego poluje to
albo Pam albo On pojawiają się z nikąd i piękniś znika.
-Rozumiem, ale to 3 noc kiedy ja poluje na Niego, a Ty i
Eric przeszkadzacie mi w tym. O
co wam chodzi?
-Porozmawiaj o tym z Eric'iem. A teraz chodź jesteś
głodna. Zjesz cos
-Dobrze pójdę ale Ty nie jesteś moim stwórcą.
-Wiem, ale Eric jest i moim stwórcą i twoim stwórcą. I
obie musimy się go niestety , ale słuchać. Nie chciałam tu przychodzić bo wiem
,że on Ci się podoba. I ,że bardzo chcesz na niego zapolować. On Ci przypomina
Alana i Robby'ego. TY TESKNISZ ZA NIMI W
SZCZEGOLNOSCI ZA ALANEM!- tym razem Pam krzyknęła
-tak tęsknie za nim i to bardzo! A teraz chodźmy bo
jestem głodna.- powiedziałam to dziwnie spokojnym tonem..
Gdy sie odwróciłam w stronę wyjścia zobaczyłam go. Od
razu przyspieszyłam kroku. Kiedy wyszłam
z budynku od razu skierowałam mój wzrok na księżyc. Wygląda dziś tak pięknie.
Rozprostowałam skrzydła i wzniosłam się w powietrzu. Robby jest a raczej był
osobą dla mnie ważna. Ostatni raz go widziałam 6 lat temu. Od kiedy jestem
nieumarłą nie widziałam go. Jedyna osobą na tym świecie, która nie odwróciła
sie ode mnie jest mój najlepszy
przyjaciel Alan. Oddałabym za niego życie. Wylądowałam tuż przed wejściem do
Fangtasii . Zwinełąm skrzydła i razem z Pam weszłyśmy do środka. Zatkało mnie
od razu. Lokal był pełny gotów, metalów,
emo nawet wśród tłumu znalazły się punki.
-Pam jestem w niebie!- krzyknęłam najgłośniej jak
potrafiłam
-Wiem o tym. Mogłam Ci to od razu powiedzieć. Poszłabyś
bez żadnego sprzeciwu chyba. Idziemy cos zjeść. Na pięknisia zapolujesz
później- Pam powiedziała to bardzo kuszącym tonem.
- Jeszcze sie głupio mnie pytasz. Pewnie ,że idę-
Uśmiechnełam się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz