sobota, 16 kwietnia 2016

Prolog

                     Prolog



Była piękna mroczna noc. Jak co dzień przechadzałam sie po mieście Hamburgu  w poszukiwaniu jedzenie.  Od kiedy ja, Pam i nasz stwórca Eric otworzyliśmy bar  dla wampirów i ludzi uwielbiających wampiry "Fangtasia". W Hamburgu pojawiło sie więcej  nieumarłych. Pamiętam ten dzień kiedy stałam się wampirzycą. Jakby to było dziś. Eric uratował mnie.  Podarował mi nowe, lepsze życie. Po kilku godzinach przechadzki postanowiłam usiąść na dachu.  Stąd mam  idealny widok na całe miasto. Wyjęłam z kiszeni tel i zaczęłam pisać wiersz.


"Siedzę na tej zimnej podłodze.
Nie czuje już nic.
W reku trzymam zakrwawioną żyletkę.
Powoli sączy się krew z mej rany.
A pode mną robi sie kałuża krwi.
Krwi , z której wypływa całe me cierpienie.
Wszystko się rozmazuje przed moimi oczami,
a ja zadaje sobie pytania.
Dlaczego istnieje??
Dlaczego nikt nie słyszy mojego krzyku?
Ostatnimi siłami pisze  ich imiona.
Imiona osób tak ważnych dla mnie.
Powoli umieram ze świadomością iż On NIGDY sie nie dowie co czuje!"

Po pewnym  czasie zauważyłam jego. Pięknego nieznajomego.  Ma  dłuższe  czarne włosy ,które opadają mu na twarz. Ma na sobie dziś czarne spodnie  i koszule  z ćwiekami. Przypomina mi  Alana  i Robby'ego. Na pewno jego krew smakuje bosko. Od razu zeskoczyłam z dachu . I jak w transie  szedłem za nim.  Śledziłam go przez całe miasto, aż dotarliśmy do jednego z bloków. Wszedłem za nim do środka. Piękny młodzieniec stał oparty o parapet na brudnej, szarej klatce .Jego twarz oświetlał jedynie księżyc. On naprawdę jest do nich podobny. Zaczęłam po cichu i bezszelestnie podchodzić do niego. Jejku jak ja chce posmakować jego krwi.  Gdy juz byłam blisko niego  poczułam na sobie czyjąś rękę. Odwróciłam sie i zobaczyłam Pam. Gdy ponownie odwróciłam sie w  stronę gdzie stał. Nie było go już tam.
-Pam to była moja KOLACJA !-wrzasnęłam  na nią
-Wiem, ale Eric kazał mi ciebie poszukać. Jesteś nam potrzebna w "Fangtasi".  I o ile wiem tam sie aż roi od kolacji-Powiedziała spokojnie z uśmiechem  na twarzy.
 Nie cierpię tego kiedy ja jestem wściekała a ona tak spokojnie z uśmiechem mówi do mnie.  Zabije Erica. Czemu on zawsze mi to robi?   Zawsze jak na niego poluje to albo Pam albo On pojawiają się z nikąd i piękniś znika.
-Rozumiem, ale to 3 noc kiedy  ja poluje na Niego, a  Ty i  Eric przeszkadzacie mi w  tym. O co wam chodzi?
-Porozmawiaj o tym z Eric'iem. A teraz chodź jesteś głodna. Zjesz cos
-Dobrze pójdę ale Ty nie jesteś moim stwórcą.
-Wiem, ale Eric jest i moim stwórcą i twoim stwórcą. I obie musimy się go niestety , ale słuchać. Nie chciałam tu przychodzić bo wiem ,że on Ci się podoba. I ,że bardzo chcesz na niego zapolować. On Ci przypomina Alana i Robby'ego.  TY TESKNISZ ZA NIMI W SZCZEGOLNOSCI ZA ALANEM!- tym razem Pam krzyknęła
-tak tęsknie za nim i to bardzo! A teraz chodźmy bo jestem głodna.- powiedziałam to dziwnie spokojnym tonem..
Gdy sie odwróciłam w stronę wyjścia zobaczyłam go. Od razu przyspieszyłam kroku.  Kiedy wyszłam z budynku od razu skierowałam mój wzrok na księżyc. Wygląda dziś tak pięknie. Rozprostowałam skrzydła i wzniosłam się w powietrzu. Robby jest a raczej był osobą dla mnie ważna. Ostatni raz go widziałam 6 lat temu. Od kiedy jestem nieumarłą nie widziałam go. Jedyna osobą na tym świecie, która nie odwróciła sie ode mnie jest   mój najlepszy przyjaciel Alan. Oddałabym za niego życie. Wylądowałam tuż przed wejściem do Fangtasii . Zwinełąm skrzydła i razem z Pam weszłyśmy do środka. Zatkało mnie od razu. Lokal był pełny  gotów, metalów, emo nawet wśród tłumu znalazły się punki.
-Pam jestem w niebie!- krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam
-Wiem o tym. Mogłam Ci to od razu powiedzieć. Poszłabyś bez żadnego sprzeciwu chyba. Idziemy cos zjeść. Na pięknisia zapolujesz później- Pam powiedziała to bardzo kuszącym tonem.
- Jeszcze sie głupio mnie pytasz. Pewnie ,że idę- Uśmiechnełam się


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz